pobrany plikPolacy niestety inwestują bardzo rzadko i w sposób niezbyt dobrze przemyślany. Dlaczego tak się dzieje? Bo w ogóle nie są przyzwyczajeni do oszczędzania. Niemal połowa naszych rodaków wydaje miesiąc w miesiąc wszystko co zarobi, lub wydaje więcej i popada w długi. Jak więc mówić tu o oszczędzaniu?

Niestety mimo zmian w reformie emerytalnej, Polacy nie zmienili swojego podejścia do oszczędzania oraz inwestowania. Nie oszczędzają wcale lub mało i są powszechnie zagrożeni głodową wręcz emeryturą w przyszłości. Inną sprawą jest pytanie – z czego mają odkładać? Prawdą jest, że w kwestii zarobków wciąż jesteśmy daleko za Europą i dlatego smutna prawda jest taka, że zwyczajnie nie mamy z czego oszczędzać. A jeśli już oszczędzamy, to wiąże się to z ogromnymi wyrzeczeniami, a nie z nadwyżką.

Poza tym nie dążymy zaufania ani państwa, ani żadnych instytucji finansowych, nawet banków. To w sumie nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość afer finansowych, o których donoszą media. Jak można oczekiwać próbowania swych sił na giełdzie, skoro obawiamy się inwestować nawet na pewnych lokatach?

Wiadomym także jest, że bezpieczeństwo nawet tych stabilniejszych inwestycji wiąże się z kondycja finansową państwa, a do niej – jak pisaliśmy wyżej – nie mamy zaufania. Wolimy mieć pewne niewielkie pieniądze, niż ryzykować utraty chociaż części naszych inwestycji. Rozumowanie niby rozsądne, ale świadczy o naszym niskim wykształceniu ekonomicznym.
Okazuje się więc, że nie wierzymy nawet w inwestycje gwarantowane przez państwo, te na poziomie około 5 procent w skali roku, które dają nam lokaty i obligacje. Na grę na giełdzie – czy osobiście czy za pośrednictwem funduszy akcji – decyduje się naprawdę niewielki procent Polaków. Jest to zapewne ta sama i równie nieliczna grupa, jak Ci, którzy znają się w ogóle na finansach. Wnioski smutne, ale niestety prawdziwe.

Poza tym gra na giełdzie – czyli najbardziej zyskowna oraz równocześnie ryzykowna możliwość inwestycji kojarzy się Polakom – nie do końca poprawnie – z nieczystą grą. Myślimy stereotypowo nawet w tak poważnej kwestii jak inwestycje. Wystarczy jeden nieuczciwy „gracz” i afera z nim związana i tracimy zaufanie do wszystkich możliwych instytucji oferujący nam zyski. Choć czasem możemy mieć rację, takie przekonania nie wynikają z naszej wiedzy i praktyki, a jedynie ze strachu i powszechnie powtarzanych przesadów.

Informacje o giełdzie czerpiemy głównie z filmów i wydaje nam się, że to gra dla niezwykle bogatych, którzy doskonale znając się na rynku potrafią inwestować, zyskiwać i tracić miliony w ciągu kilku minut. Giełda to jednak złożony problem i możliwe są tu również dłuższe terminowo inwestycje. Niestety nam błędnie kojarzy się ona raczej z ryzykiem i tylko ewentualnym zyskiem, a nie – możliwością na zabezpieczenie finansowe. Konsekwencją tego jest również inwestowanie na zasadzie… Wyczucia. Nie kierujemy się wiedzą, analizą, badaniami, a przekonaniami. Nic więc dziwnego, że inwestycje kojarzą nam się z hazardem, skoro dokładnie tak je traktujemy.